Grzegorz "gsmok" Makarewicz, Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Przedstawiam dokumentację fotograficzną wzmacniacza lampowego Burdjak Area-41. Jest to wzmacniacz stereofoniczny wykonany na triodach 6S41S (6C41C) pracujących w konfiguracji niesymetrycznej (SE). Zastosowane lampy mocy są stosunkowo rzadko spotykane w dostępnych na rynku konstrukcjach. Inaczej przedstawia się sprawa ze wzmacniaczami DIY. W tej grupie lampa elektronowa 6S41S będąca swego rodzaju "anemicznym" kuzynem lampy 6S33S (popularnego "diabełka") jest częściej wykorzystywana. Osoby zainteresowane szczegółowymi parametrami zachęcam do zapoznania się z kartami katalogowymi wspomnianych lamp.

Lampy 6S41S we wzmacniaczu Area-41 zapewniają naprawdę bardzo przyjemne doznania odsłuchowe - to oczywiście tylko moja subiektywna opinia. Zamieszczone fotografie wykonałem podczas naprawy wzmacniacza. Przedstawiam je w kolejności w jakiej je zrobiłem tworząc dokumentację do moich zbiorów. Zapraszam do obejrzenia szczegółów konstrukcji. Z góry ostrzegam osoby o problemach z nadciśnieniem, że w miarę rozbierania wzmacniacza i ujawniania jego szczegółów konstrukcyjnych fotografie odsłaniają jego coraz mroczniejsze tajemnice. No cóż, w końcu to nie jest wzmacniacz fabryczny wykonywany przez producenta dysponującego dobrym zapleczem maszynowym. Nie zmienia to jednak faktu, że obok niewątpliwie wielu zalet we wzmacniaczu zastosowano pomysły wołające o pomstę do nieba.

Obracam wzmacniacz do góry nogami. Osłona spodnia jest imponująco solidna - podobnie zresztą jak cała konstrukcja mechaniczna wzmacniacza. Nóżki to prawdziwy majstersztyk - można na nich postawić nie tylko wzmacniacz, ale i całe pomieszczenie odsłuchowe. Brawo!!!

Aby obejrzeć podstawki lampowe nie potrzeba rozkręcać obudowy, wystarczy wyjąc lampy. Podstawki lamp sterujących  są tradycyjne, za to podstawki pod lampy mocy to prawdziwa rzadkość. Duże otwory w obudowie niewątpliwie pomagają w cyrkulacji powietrza i tym samym chłodzeniu lamp. Jednocześnie ujawniają pewne szczegóły i przygotowują osobę, któa zamierza zajrzeć do środka, co tam można napotkać.

No i stało się. Zerkanie przez otwory wokół podstawek lamp mocy potwierdza smutną prawdę co do montażu. Oto wnętrze w całej okazałości. Kilka fotografii natury ogólnej i olbrzymi zestaw ujęć szczegółowych. Niestety jeśli chodzi o szczegóły, to im więcej detali tym gorzej.

Kilka poniższych fotografii radzę przeskoczyć z zamkniętymi oczami. Dyndające potencjometry regulacyjne, "smarki" udające luty, poprzypalane przewody. Słowem - czarny sen serwisanta.

 

Czas najwyższy aby obejrzeć co kryje się pod puszką kryjącą transformatory. Odkręcam kilka nakrętek mocujących (umieszczonych od spodu wewnątrz chassis) i pomału odsłaniam "wnętrzności".

Oto sama osłona. Waży chyba ponad dwa kilogramy. Jest to wręcz pancerna wieżyczka czołgowa. Producent wzmacniacza nie żałował materiału.

Wnętrze osłony wyklejone zostało matą tłumiącą. Transformatory mają pod nią prawdziwą saunę.

No a teraz czas na tajemnicze wnętrze. Prawdziwa mieszanka dobrych intencji i fatalnej realizacji.

Zerknijcie na poniższą fotografię. Jeden z transformatorów po przykręceniu nie za bardzo mieścił się pod osłoną. Co zrobiono? Powyłamywano część karkasu. Tylko siąść i płakać.

Poniżej jeszcze jeden widok na "zmodyfikowany" karkas.

Opracowanie: Grzegorz "gsmok" Makarewicz,  www.grzegorz-makarewicz.plwww.trioda.com

Komentarze obsługiwane przez CComment